Kategorie
Słowo na co dzień

Patron koszykarzy

Dziś rano pod koniec lektury życiorysu św. Marka Ewangelisty poczułem nagły przypływ mieszaniny zaskoczenia i radości – oto dowiedziałem się, że wspomniany święty jest patronem… KOSZYKARZY! 😀
Pierwsze myśli: ale jak to możliwe?! I jakim cudem ja, wielki fan koszykówki i kibic ligi NBA o tym wcześniej nie wiedziałem? Ty pewnie domyślasz się już, o jakich koszykarzy chodzi, ale mój umysł o poranku nie był tak bystry. 😉 Ale gdybyśmy spróbowali pójść tym tropem? Czy jest jakiś fakt z życia Marka Ewangelisty, który mógłby go uczynić nie tylko patronem ludzi wyrabiających koszyki, ale także lubiących do nich porzucać pomarańczową piłką? 🙂
Jest w u Ewangelisty Marka opis sceny, gdy do Ogrodu Oliwnego przybyła zgraja z kijami i mieczami by pojmać Jezusa. Odnajdziemy tam pewien ciekawy szczegół dotyczący jakiegoś młodzieńca, który pojawia się w tym miejscu odziany tylko w prześcieradło, który został złapany. Jednak owy młodzieniec zostawił prześcieradło i uciekł stamtąd nagi. Golasem był najprawdopodniej św. Marek, który podobnie jak inni uczniowie, uciekł od Jezusa, a ta ucieczka zarówno dosłownie jak i w przenośni obnażyła go. Ta scena to symbol ukazania słabości i kruchości ludzkiej natury.
Głębokie życie duchowe, modlitwa, czytanie Ewangelii będzie nieustannie obnażało nasze słabości, grzechy, wewnętrzne nieuporządkowanie. I to jest jeden z punktów styczności między Ewangelią, a koszykówką. Kto miał do czynienia z tą dyscypliną mógł się przekonać, jak koszykówka jest bezlitosna w obnażaniu ludzkich słabości. Kilka przykładów:

  1. Słabość kondycji fizycznej – możesz się o tym przekonać przebiegając kilka razy spod kosza przeciwnika do obrony 🙂
  2. Słabość psychiki – z zewnątrz pewnie to dość śmiesznie wygląda kiedy dwóch dorosłych facetów wykłóca się i obraża się na siebie niczym przedszkolaki z powodu jakiegoś spięcia na boisku.
  3. Egoizm i gwiazdorstwo – jeśli ktoś ma takie tendencje, na boisku od razu to wyjdzie, często z niekorzyścią dla wyniku drużyny.
  4. Znajomość sporej ilości wulgaryzmów – uwierz mi, że jak po raz kolejny pudłujesz akcję sam na sam pod pustym koszem to z Twoich ust nie płyną pieśni chwały.

Najgorsze co można po tym zrobić, to powiedzieć: ja się do tego nie nadaję; już więcej nie wyjdę na boisko; nigdy nie będę trafiał tych rzutów; dam sobie spokój z tym sportem. Te doświadczenia są bezcenne w kontekście koszykarskiego rozwoju. Podobnie jest w życiu duchowym – najgorsze co można zrobić doświadczając swojej słabości, to się poddać, stwierdzić że już nigdy się nie uwolnię od tego grzechu, że Pan Bóg wcale nie chce mnie znać, a co dopiero się mną posługiwać. Z kolei te doświadczenia możemy wykorzystać do jeszcze większego powierzenia się Bogu, zaufania Mu i współpracy z łaską.
Wbrew pozorom Ewangelia i koszykówka mają ze sobą całkiem wiele wspólnego. To może od dziś patronat świętego Marka zostanie nieco poszerzony? 🙂

Rozważanie wygłoszone 21.04.2020 r. na Święto św. Marka, ewangelisty, na podstawie Ewangelii wg. św. Marka 16, 15-20.

Słowo Boże na co dzień
Słowo Boże na co dzień
Patron koszykarzy
/